Fajną serwetkę widziałam

Obsesją chyba każdej dekupażystki są serwetki. Moją też. Ile bym ich nie miała w swojej szufladzie, zawsze będę miała za mało i zawsze będę potrzebowała takiej, której akurat nie mam. Dużo serwetek kupuję przy okazji uzupełniania materiałów. Skończyła mi się biała farba podkładowa? Przecież nie kupię samej farby, zerknę jeszcze na serwetki. Ktoś zamówił dużą herbaciarkę? Herbaciarka już jest w koszyku mojego ulubionego sklepu internetowego, a wraz z nią trzy kilo serwetek. Spodobał mi się w Internecie filmik z wykorzystaniem nowego preparatu? Preparat zamówiony, serwetki również. Wiem, to zakrawa na zakupoholizm, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ma żadnego nałogu 😉

I jak już się tak uzewnętrzniam, to przyznam Wam się do jeszcze jednej rzeczy. Kiedy idę do kogoś w gości i przy moim talerzu leży papierowa serwetka, mój mózg natychmiast zaczyna pracować. Pojawia się milion myśli: Takiej chyba jeszcze nie mam. Do czego mogłabym ją wykorzystać? Ta by pasowała do… A taki wzór spodobałby się… I tak dalej. A na koniec pytam „Mogę wziąć jedną?”- „Weź dwie!” – wszyscy w rodzinie już wiedzą o mojej obsesji… 😀

Ale to też nie jest tak, że biorę wszystko, jak leci. Czasami jakaś serwetka mnie zachwyci, ale nie mam na nią żadnego pomysłu. Taka do koszyka nie trafia. Innym razem od pierwszego spojrzenia wiem, na co i dla kogo ją wykorzystam. Tak było z serwetką z motywem jamnika w szaliku. Kiedy któregoś pięknego zimowego dnia wypatrzyłam ją w sklepie, w mojej głowie od razu zrodził się pomysł na bombonierkę dla Wandy.

Jamnik – moja miłość

Wanda jest wielką miłośniczką jamników – nie istnieje dla niej żadna inna rasa psów. Przez wiele lat towarzyszył jej uroczy jamniczek, była w nim wprost zakochana. I kiedy przyszło się rozstać, wiedziała, że jeżeli jeszcze kiedyś weźmie psa, to będzie to kolejny jamnik. I tak się stało. Pod jej dach trafił słodki szczeniaczek rasy jamnik miniaturowy. Coś chyba jednak naturze nie wyszło, bo ten miniaturowy jak zaczął rosnąć, tak nie mógł przestać i finalnie był większy i dłuższy niż standardowy jamnik. Do tego był – i właściwie nadal jest – bardzo charakterny.

Wanda do tego stopnia kocha jamniki, że zbiera wszystko, co jest z nimi związane, a my wybierając dla niej prezenty skrzętnie z tego korzystamy. Widzisz jamnika i od razu myślisz „Wanda”. Myślisz o Wandzie i od razu mówisz „jamnik”. Bo Wanda i jamnik to jedność.

Technika wykonania

Drewniane pudełko o wymiarach 17,5×17,5×8 cm pomalowałam białą farbą akrylową. Na wieczku nakleiłam serwetkę z motywem jamnika w szaliku. Motyw z serwetki wydarłam na sucho i zrobiłam to z premedytacją. Chciałam, żeby kraciasta rameczka wyglądała na poszarpaną przez psa. Tak poszarpaną jak dywan u Wandy 😉

Dół pudełka pomalowałam farbami akrylowymi w kolorach pasujących do kratki na wieczku. Paseczki wyszły mi takie równe, ponieważ odkryłam taśmę malarską 😉 Od tego czasu zużyłam już kilka rolek taśmy i muszę powiedzieć, że bez niej wiele rzeczy by mi nie wyszło. Taśma malarska to nieoceniona pomoc w pracy dekupażysty.

Wnętrze pudełeczka zdobi odpowiedni do sytuacji aforyzm „Psy dzielą się na jamniki i wszystkie pozostałe…” i odcisk psiej łapy. Napis i łapę wykonałam metodą transferu i tym razem wszystko poszło gładko. Na koniec poczerniłam wszystkie brzegi bombonierki i zabezpieczyłam pracę lakierem akrylowym matowym.

W wyłożonej wełną drzewną bombonierce znalazły się pyszne włoskie czekoladki, ale to jamnik w szaliczku zdobył serce Wandy. „Zupełnie jak mój Maksiu” – powiedziała.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *